Blog - Życie jak książka, czyli o kartkach, które znikają i zakładkach, które ratują

Halo, halo!
Zrób sobie kawę, herbatę albo sok z pietruszki (ponoć zdrowy, ale nie wnikam). Usiądź wygodnie, bo dziś będzie o życiu. Tak, znowu! Ale spokojnie – tym razem z przymrużeniem oka, bez moralizowania, za to z refleksją, która nie ciąży jak poniedziałek o poranku.
Otóż dostałam zdjęcie. Piękne zdjęcie – książka, muzyka w tle (pewnie coś w stylu „relaksujący jazz do czytania” albo „deszcz uderzający o szybę w tempie 4/4”), a pod spodem cytat:
"Nasze życie jest jak książka... Każdego dnia znika jedna strona."
I co ja na to? Oho! Ktoś tu wjechał na poważne tony. Życie jak książka? Cudownie! Tylko dlaczego te strony mają znikać? Halo, autorze cytatu – czy my mówimy o jakiejś wadliwej książce? Czy to jest wydanie z błędem drukarskim? Może e-book w wersji demo?
Kartki, które znikają – dramat czy błogosławieństwo?
Jeśli życie to książka, to moje jest nieco pomięte, z paroma plamami po kawie i miejscami, gdzie zakładka wypadła i potem człowiek czyta od nowa. Znacie to? „O czym to ja...?” i przewracasz kilka stron wstecz. A jak już znajdziesz, to nagle przypominasz sobie, że w sumie to wątki poboczne były ciekawsze niż główna akcja.
Ale te znikające kartki... Cóż, może to i lepiej? Pomyślcie – nie musimy wracać do tych rozdziałów, gdzie włosy mieliśmy jak z reklamy lat 90., a decyzje życiowe podejmowaliśmy na podstawie horoskopu z gazety.
Zakładki życia
Zakładki – oto prawdziwi bohaterowie naszej opowieści. To one ratują nas przed zgubą fabuły. Zakładką może być najlepsza przyjaciółka, która powie: „Hej, wróć do rozdziału, gdzie miałaś marzenia.” Może to być ulubiona piosenka z czasów, gdy wydawało ci się, że świat stoi przed tobą otworem, a ty masz klucz... który potem zgubiłaś, bo tak wyszło.
Czasem zakładką staje się podróż, przypadkowa rozmowa w kawiarni albo... cytat z Facebooka. No proszę – i tu historia zatacza koło.
A może to książka fantasy?
Serio, jeśli życie jest książką, to miejmy nadzieję, że przynajmniej z fajnym zwrotem akcji. Może w kolejnym rozdziale okaże się, że masz ukryte supermoce? Może to historia romantyczna z nieoczywistym zakończeniem albo komedia pomyłek, w której główny bohater w końcu zrozumie, że to wszystko miało sens?
A jeśli ktoś powie, że to dramat – spokojnie. W dramacie też są piękne momenty. Poza tym, nikt nie powiedział, że nie możesz dopisać własnego zakończenia.
I puenta, bo felieton bez puenty to jak książka bez zakończenia
Znikająca strona każdego dnia? Może. Ale co, jeśli każda z nich zostawia ślad? Może nie jest to historia spisana na papierze, ale w sercach ludzi, których spotykamy? (Brzmi to ckliwie? Trochę tak. Ale umówmy się – trochę ckliwości jeszcze nikomu nie zaszkodziło).
A jeśli martwi cię, że strony znikają, to pamiętaj – najlepsze książki to te, do których chce się wracać. Twoja też może taka być. I wiesz co? Może ten kolejny rozdział będzie najciekawszy.
Więc... kartkuj śmiało, dopisuj własne akapity, wklejaj zakładki, gdzie się da, a jak coś się zetrze – trudno. To znaczy, że było czytane. A życie, jak książka, najlepiej wygląda, gdy widać, że było dobrze przeżyte.
I tego Ci życzę – historii, do której będzie się chciało wracać. Nawet, jeśli niektóre kartki znikają.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: