Blog - Pomiędzy tym, co było, a tym, co ma być

strategia (27)

Z niezrozumiałych powodów śmiertelnie boimy się zmian – a przecież one są naszym naturalnym środowiskiem

Zmiana. Słowo, które brzmi jak obietnica i groźba jednocześnie. Dla jednych — nadzieja. Dla innych — zapowiedź końca tego, co znane, bezpieczne, oswojone. I choć racjonalnie wiemy, że wszystko w naturze się zmienia — dzień w noc, wiosna w lato, rzeka w morze — to w głębi duszy reagujemy często tak, jakby każda zmiana była niebezpieczeństwem. Dlaczego?

Dlaczego śmiertelnie boimy się zmieniać, ruszać z miejsca, rozluźniać uchwyt kontroli? Dlaczego trwamy w tym, co nas boli, tłamsi, nie rozwija — tylko dlatego, że jest znajome?

Lęk, który się nie tłumaczy logiką

Ten lęk nie poddaje się łatwo wyjaśnieniom. Możemy mówić: „Zmiana to rozwój”, „Bez zmian nie ma życia”, „Wszystko, co wartościowe, rodzi się z odwagi” — i nadal odczuwać ścisk w żołądku, gdy coś zaczyna się przesuwać. Dlaczego?

Bo nie boimy się samej zmiany. Boimy się utraty.

Zmiana zawsze coś zabiera. Nawet jeśli przynosi lepsze. Zmieniająca się relacja, zmiana pracy, przeprowadzka, porzucenie starych przekonań — każda z tych rzeczy wiąże się z pożegnaniem jakiejś części nas. Nawet jeśli to część, która nas ograniczała. Nawet jeśli była naszą klatką.

Bezpieczne zniewolenie

Paradoksalnie, to, co nas unieszczęśliwia, może dawać poczucie bezpieczeństwa. Stare schematy, choć bolesne, są przewidywalne. Wiemy, czego się po nich spodziewać. A przewidywalność daje złudzenie kontroli.

I dlatego czasem łatwiej zostać w pracy, której się nie znosi, niż zaryzykować niepewność nowego początku. Łatwiej trwać w związku bez bliskości, niż zmierzyć się z samotnością. Łatwiej żyć w znanym chaosie niż wejść w nieznany porządek.

Ciało wie pierwsze

Tak, znów wracamy do ciała. Bo to ono pierwsze reaguje na zmianę — napięciem, ściskiem w gardle, zawrotami głowy. Nie dlatego, że coś jest nie tak. Ale dlatego, że system alarmowy został uruchomiony. Bo dla pierwotnego mózgu każda zmiana oznaczała potencjalne zagrożenie życia.

Nasz lęk przed zmianą to nie błąd. To echo dawnych czasów. Ale teraz, jako dorośli ludzie, możemy nauczyć się patrzeć na ten lęk inaczej. Możemy go słuchać, ale nie musimy się mu kłaniać.

Zmiana jako życie

Najgłębsza prawda brzmi: zmiana jest jedyną stałą rzeczą w naszym życiu. Nie da się jej zatrzymać. Nawet jeśli my stoimy w miejscu, świat wokół i tak się przesuwa. Nie da się być „bezpiecznym od zmian”. Można tylko żyć w iluzji, że mamy nad nimi kontrolę.

Ale tu pojawia się pytanie, które wszystko zmienia:

Czy chcemy tylko przetrwać życie, czy chcemy je naprawdę przeżyć?

Bo życie, które nie ewoluuje, staje się powolnym umieraniem. Nawet jeśli z zewnątrz wygląda „stabilnie”. Tylko to, co żyje, się zmienia. Rośnie. Pęka. Zrzuca skórę. Wzrasta ku czemuś większemu.

Zaproszenie do odwagi

Nie musisz rzucać wszystkiego, nie musisz dramatycznie przewracać swojego świata. Ale możesz zacząć od jednego pytania: Czego się dziś najbardziej boisz zmienić? I dlaczego?

Być może ta odpowiedź otworzy w tobie drzwi. Małe, ale prawdziwe.

Zmiana nie jest twoim wrogiem. Ona jest dokładnie tym, po co tu jesteś. Żeby się stawać. Żeby wracać do siebie. Żeby żyć nie z przyzwyczajenia, ale z prawdy. A prawda… rzadko stoi w miejscu.


Jeśli boisz się zmian — to dobrze. To znaczy, że coś się budzi. Ale nie pozwól, by lęk był twoim kierowcą. Niech będzie tylko pasażerem. A kierownicę oddaj odwadze, która może jeszcze jest cicha, ale już w tobie jest.

Bo właśnie w niej — zaczyna się prawdziwa wolność.

Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl

Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!

Udostępnij znajomym:

Dołącz do nas