Blog - Nie wiemy, czego szukamy. Ale coś nas woła.

Jeśli choć raz czuła/eś, że „coś ci nie gra”, to ten tekst jest dla ciebie!
Możesz całkiem dobrze żyć. Pracować. Odbierać dzieci z przedszkola. Umawiać się na sushi w czwartek i narzekać na korki w piątek. Możesz mieć miłość, wakacje, dobre buty i plan na najbliższy rok. A mimo to – coś w środku będzie ci szeptać: „To jeszcze nie to.”
Nie, to nie znaczy, że wszystko musisz rzucić i jechać do Indii. Ale może to znaczy, że twoja dusza, albo głęboka część ciebie, mówi: „Halo? Zauważ mnie. Ja też tu jestem.”
Tylko jak to zauważyć, kiedy mamy w głowie tysiąc otwartych zakładek i jeszcze zmywarkę do wypakowania?
Ludzie pytają: „Po co mi to całe szukanie siebie, przecież wszystko działa?”
I tu mam ochotę odpowiedzieć: czy działa, to się przekonasz, jak w końcu zatrzymasz się i zapytasz siebie, czy to naprawdę twoje życie, czy tylko dobrze odegrana rola.
Bo można być świetnym aktorem w scenariuszu, który napisał ktoś inny.
Przykład?
Możesz być duszą towarzystwa, ale po każdej imprezie potrzebujesz dwóch dni w ciszy i nie wiesz, czemu czujesz się wykończony.
Możesz mieć partnera, który „daje ci wszystko”, ale nie czujesz z nim głębi i nie masz odwagi zapytać siebie, czy to ja się wycofałam, czy to nigdy nie było moje miejsce.
Możesz odhaczać kolejne sukcesy, ale coś w środku jest… puste. Trochę jak ciasto bez cukru – wygląda jak trzeba, ale smak się nie zgadza.
To nie są problemy ludzi „słabych psychicznie”. To jest życie.
Każdego z nas – tylko nie każdy o tym mówi na głos.
I tu dochodzimy do kluczowego punktu: sztuką jest postrzegać swoje życie nie jako listę zadań, ale jako energię.
Nie chodzi o to, czy masz „dużo na głowie”, tylko czy to, co robisz, cię zasila – czy wysysa.
Nie chodzi o to, czy jesteś produktywny, tylko czy jesteś prawdziwy.
Bo są dni, gdy zrobisz tylko jedną rzecz, ale czujesz się spełniony. I są takie, gdy robisz wszystko – i nadal jesteś pusty.
Nie wierzysz? To przypomnij sobie momenty, kiedy coś zrobiłeś wbrew sobie.
„Zgodziłam się, bo nie chciałam robić problemu.”
„Zacisnąłem zęby, przecież to normalne.”
„Tak się robi, tak wypada.”
I ten dziwny ucisk potem w ciele.
To właśnie energia. To właśnie twoje „nie” zignorowane, przykryte uśmiechem.
A teraz pomyśl o tych chwilach, kiedy zrobiłeś coś totalnie po swojemu. Może to było głupie, nieracjonalne, może nikt nie rozumiał, czemu to robisz – ale ty w środku miałeś błysk. Taki cichy taniec serca.
To jest bycie sobą.
To nie jest krzyk. To nie bunt. To wewnętrzna zgoda: „Tak, to jestem ja.”
Życie, którego szukamy, to nie perfekcyjny scenariusz.
To taki, który nas energetycznie karmi.
A żeby to poczuć – trzeba się czasem zatrzymać i… zestroić z własnym wnętrzem.
I właśnie dlatego powstało coś takiego jak nastrojomierz.pl.
Nie po to, żeby cię ocenić, poprawić czy włożyć w ramki.
Tylko po to, żebyś w końcu miał dostęp do tej warstwy siebie, która zwykle siedzi w cieniu „muszę”, „powinienem”, „wszystko gra”.
To nie jest test. To nie jest diagnoza.
To subtelna technologia, która jednym prostym pomiarem pokazuje, co się naprawdę dzieje w twoim układzie nerwowym. Jakie wartości są stłumione. Gdzie tracisz najwięcej energii. Czego ci brakuje, zanim zaczniesz to kompensować zakupami albo kolejnym serialem.
A potem możesz umówić się na spotkanie z coachem. Nie po to, żeby ci „pomógł”.
Tylko po to, żebyś wreszcie spotkał… siebie. Bez tłumaczeń. Bez masek.
Bo być może wszystko, czego szukasz, już gdzieś w tobie jest.
Trzeba tylko usiąść i wysłuchać, co ma do powiedzenia ta najcichsza część ciebie.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: