Blog - Nie szukajmy winnych – bo to nie wyścig o medal!

Wyobraź sobie taką scenę: wchodzisz do kuchni, widzisz rozbitą szklankę i kałużę herbaty na podłodze. Co robisz? Większość z nas z automatu pyta: „Kto to zrobił?”. A gdy już znajdziemy winnego (często psa, kota lub nieobecnego współlokatora), co się dzieje? Rozwiązaliśmy problem? Niekoniecznie. A przecież moglibyśmy po prostu wziąć ścierkę i posprzątać. Może nawet z uśmiechem.
Gra w poszukiwanie winnych
W naszym społeczeństwie szukanie winnych jest niemal sportem narodowym. W pracy – „To przecież on nie wysłał tego maila!”. W rodzinie – „Kto zostawił otwartą lodówkę?”. Nawet na drodze – „Na pewno to kierowca w BMW był winny!”. Niby to nic wielkiego, ale z biegiem czasu takie podejście buduje atmosferę podejrzliwości, gdzie każdy tylko czeka, aż ktoś popełni błąd.
Czemu tak to lubimy? Być może dlatego, że skupienie się na cudzych winach pozwala nam poczuć się lepiej. Psychologowie mówią, że przerzucanie winy to sposób na obronę własnego ego. Ale czy to naprawdę daje satysfakcję? Czy raczej sprawia, że wszyscy wokół nas zaczynają wyglądać jak potencjalni podejrzani?
Zamiast winnych – szukajmy rozwiązań
Pamiętasz, jak w szkole po oblanym sprawdzianie zastanawialiśmy się, czyja to wina? „To nauczyciel źle tłumaczył!”, „Koledzy mnie zagadywali!”, „Księżyc był w retrogradacji!”. A co by się stało, gdyby zamiast tego spojrzeć na sytuację jak na zagadkę do rozwiązania? Może następnym razem wystarczyłoby nauczyć się nieco wcześniej albo znaleźć lepsze miejsce do nauki?
Rozwiązywanie problemów zamiast ich eskalowania ma swoje plusy. Po pierwsze – oszczędza czas. Po drugie – pozwala utrzymać zdrową atmosferę. A po trzecie – daje nam poczucie kontroli. Bo, koniec końców, nie możemy zmienić tego, co się już stało, ale możemy wpłynąć na to, co zrobimy dalej.
Jednym z najlepszych sposobów na uniknięcie poszukiwania winnych jest... śmiech. Wracając do naszej rozbitej szklanki – czy nie lepiej powiedzieć: „A jednak Newton miał rację, grawitacja działa!”, zamiast robić śledztwo rodem z „CSI: Kuchnia”? Humor rozbraja napięcia i sprawia, że drobne wpadki przestają być tak dramatyczne.
W relacjach rodzinnych czy zawodowych taki dystans może działać cuda. Zamiast oskarżać: „Znów zapomniałeś o naszym spotkaniu!”, lepiej powiedzieć: „Chyba potrzebuję przypomnienia tak samo jak aplikacja kalendarza – ustawisz mnie na 17:00?”.
Świat bez winnych – utopia czy wybór?
Nie, nie chodzi o to, by ignorować odpowiedzialność. Ale zamiast w nieskończoność analizować, kto zawinił, warto czasem przeskoczyć ten etap i skupić się na działaniu. Coś się stało – naprawmy to. W końcu, jak mawiał Winston Churchill: „Nie ma sensu patrzeć w przeszłość – chyba że zamierzasz się czegoś z niej nauczyć”.
Bo życie jest za krótkie na tropienie sprawców. Lepiej zamiast tego spędzić czas na robieniu rzeczy, które naprawdę mają znaczenie – jak wspólne śmianie się z tych małych, ludzkich błędów.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: