Blog - Listy do Miłości – odcinek 4 Kiedy kochasz, to zostań

Ten list jest dla tych, którzy nie uciekają, choć czasem mieliby prawo. Dla tych, którzy zostają – nie bo są ślepi, ale bo widzą. Dla tych, którzy rozumieją, że czasem jedynym lekarstwem na ból jest obecność drugiego człowieka.
O tym, że największym darem jest czasem po prostu: „Nie odchodzę.”
Nie musisz wszystkiego rozumieć.
Nie musisz wiedzieć, co powiedzieć.
Nie musisz mieć gotowych rozwiązań.
Ale jeśli kochasz – to zostań.
Zostań, nawet jeśli nie wiesz, co zrobić z moim milczeniem.
Zostań, gdy nie patrzę w twoją stronę.
Zostań, kiedy jestem trudna. Cierpka. Cicha. Kiedy nie przypominam siebie z pierwszych randek.
Bo każdy z nas ma w sobie dziecko, które kiedyś zostało samo.
Może zbyt wcześnie.
Może za długo.
I teraz to dziecko drży, gdy czuje chłód. Gdy ktoś się odsuwa. Gdy drzwi zamykają się zbyt cicho.
Niektórzy mówią: "Nie umiem kochać."
Ale może chodzi o coś innego: o lęk, że znów przyjdzie utrata. Że znów zabraknie czyjejś obecności.
I że znów – jak kiedyś – zostanie tylko echo.
Judith Viorst, w książce „To, co musimy utracić”, przypomina, że życie składa się z rozstań. Z nieuniknionych strat, które formują naszą dojrzałość.
Ale niektóre straty nosimy zbyt długo.
Są ciche, nienazwane.
Jak ojciec, który nie przyjechał.
Jak matka, która płakała zamiast tulić.
Jak ktoś, kto odszedł, zanim nauczyliśmy się ufać.
Dlatego dziś – jako dorośli – nie potrzebujemy wielkich deklaracji.
Potrzebujemy jednego: żeby ktoś został.
Żeby był, kiedy zamykamy się w sobie.
Żeby wrócił, nawet jeśli trzasnęliśmy drzwiami.
Żeby nie uciekł, gdy znowu zrobimy się małymi dziećmi – przestraszonymi, złośliwymi, szukającymi uwagi.
Nie musisz robić nic spektakularnego.
Czasem największa czułość to po prostu to, że nie wychodzisz.
Że jesteś.
Że robisz kanapki, mimo że się pokłóciliśmy.
Że bierzesz mnie za rękę, kiedy nie mam siły jej wyciągnąć.
Że stoisz przy mnie – nie dlatego, że zawsze jestem dobra. Ale dlatego, że jesteś dobry.
To wielka sztuka – być z kimś, kto czasem nie umie być sam ze sobą.
To ogromny gest – zostać, gdy ktoś jest mniej do kochania.
Miłość nie mierzy się tylko namiętnością.
Czasem mierzy się obecnością wbrew emocjom, wbrew zmęczeniu, wbrew zranieniu.
Bo dzieci – małe i duże – nie wołają:
– Pokochaj mnie najbardziej.
One wołają:
– Nie odchodź.
– Bądź.
– Zostań.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: