Blog - Jak nie zwariować, kiedy różnice to nie kwestia gustu, tylko sensu życia

Każda para ma swoją świętą kłótnię.
Dla jednych to „czy papier toaletowy ma się rozwijać z góry czy z dołu”. Dla innych – „czy ketchup trzymamy w lodówce, czy w szafce”.
Ale pod tymi codziennymi bitwami czai się coś większego. Coś groźniejszego. Coś... wartościowego.
Tak, dobrze czytasz. Nie kłócicie się o rzeczy.
Kłócicie się o wartości.
Tylko jeszcze o tym nie wiecie.
Każda para ma swój własny folklor. Dla jednych to odwieczna wojna o to, kto znowu nie wyniósł śmieci. Dla innych – spór o to, czy ketchup trzyma się w lodówce, czy w szafce (jeśli nie wiesz, sprawdź – to może zaważyć na waszym związku). Ale pod tymi codziennymi dramami zazwyczaj kryje się coś znacznie głębszego niż tylko kwestia preferencji. Ktoś może krzyczeć o gąbkę do naczyń, ale naprawdę mówi: „Nie czuję się zauważony.” I tu właśnie wchodzą one – całe na biało – wartości.
Tak, wiem. Słowo „wartości” brzmi trochę jak coś z wykładu o etyce albo przemowa wujka Kazika na weselu. Ale prawda jest taka, że to one decydują o tym, z kim nam po drodze – i z kim kompletnie nie. Nie chodzi o to, czy ktoś lubi psy czy koty, czy woli góry czy morze. To są detale. Głębiej pytanie brzmi: czy ceni wolność czy stabilność? Bliskość czy przestrzeń? Autentyczność czy dyplomację?
To dlatego w związkach czasem robi się dziwnie, mimo że „na papierze wszystko się zgadza”. Bo jedno z was potrzebuje przewidywalności, a drugie żyje po to, żeby spontanicznie rezerwować loty last minute. I nagle zamiast romantycznych wieczorów są awarie systemu, bo dwie zupełnie różne filozofie życia próbują współistnieć w jednej kuchni.
Nie chodzi o to, żeby mieć takie same wartości. Chodzi o to, żeby wiedzieć, co dla nas naprawdę ważne – i żeby umieć o tym mówić. A to bywa trudniejsze niż wyznanie miłości. Bo „kocham cię” mówi się łatwo, ale „czuję się zlekceważony, kiedy ignorujesz moją potrzebę spokoju” – już niekoniecznie brzmi jak tekst z komedii romantycznej. A szkoda.
Wartości to taki cichy silnik, który napędza nasze wybory, reakcje i potrzeby. Jeśli się z kimś różnimy w smaku muzycznym, to luz. Ale jeśli jedno z nas uważa, że szczerość to świętość, a drugie, że czasem lepiej przemilczeć, żeby nie robić dramy – no to już nie są gusta. To są światopoglądy.
I teraz pytanie: skąd mamy wiedzieć, o co naprawdę nam chodzi, kiedy się wkurzamy o skarpetki? Albo kiedy jesteśmy „nie w nastroju”, chociaż wszystko niby gra? Ano stąd, że warto od czasu do czasu zajrzeć pod maskę. Zamiast analizować partnera, może warto na chwilę… przeskanować siebie?
I tu z pomocą przychodzi coś zaskakująco prostego i jednocześnie cholernie głębokiego – nastrojomierz.pl. To nie żaden quiz w stylu „jakim jesteś typem sosu”, tylko technologia, która działa subtelnie, niemal jak rozmowa z kimś, kto naprawdę słucha. Jeden, krótki pomiar – i nagle masz dostęp do zakamarków siebie, o których może nawet nie miałeś pojęcia.
Bez ocen. Bez etykiet. Z czułością.
A kiedy już coś się w tobie poruszy i poczujesz, że dobrze byłoby się temu przyjrzeć – możesz umówić się na spotkanie z coachem. Nie po to, żeby coś naprawić. Tylko żeby się zatrzymać i lepiej siebie usłyszeć. Bo czasem to nie świat się wali – tylko twoje wartości próbują ci coś powiedzieć. Napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl
Warto je usłyszeć, zanim zaczną krzyczeć przez skarpetę.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: