Blog -  Jak nie zwariować, kiedy różnice to nie kwestia gustu, tylko sensu życia

Bez nazwy (Reklama na Facebooka) (2)

Każda para ma swoją świętą kłótnię.
Dla jednych to „czy papier toaletowy ma się rozwijać z góry czy z dołu”. Dla innych – „czy ketchup trzymamy w lodówce, czy w szafce”.
Ale pod tymi codziennymi bitwami czai się coś większego. Coś groźniejszego. Coś... wartościowego.

Tak, dobrze czytasz. Nie kłócicie się o rzeczy.
Kłócicie się o wartości.
Tylko jeszcze o tym nie wiecie.

Każda para ma swój własny folklor. Dla jednych to odwieczna wojna o to, kto znowu nie wyniósł śmieci. Dla innych – spór o to, czy ketchup trzyma się w lodówce, czy w szafce (jeśli nie wiesz, sprawdź – to może zaważyć na waszym związku). Ale pod tymi codziennymi dramami zazwyczaj kryje się coś znacznie głębszego niż tylko kwestia preferencji. Ktoś może krzyczeć o gąbkę do naczyń, ale naprawdę mówi: „Nie czuję się zauważony.” I tu właśnie wchodzą one – całe na biało – wartości.

Tak, wiem. Słowo „wartości” brzmi trochę jak coś z wykładu o etyce albo przemowa wujka Kazika na weselu. Ale prawda jest taka, że to one decydują o tym, z kim nam po drodze – i z kim kompletnie nie. Nie chodzi o to, czy ktoś lubi psy czy koty, czy woli góry czy morze. To są detale. Głębiej pytanie brzmi: czy ceni wolność czy stabilność? Bliskość czy przestrzeń? Autentyczność czy dyplomację?

To dlatego w związkach czasem robi się dziwnie, mimo że „na papierze wszystko się zgadza”. Bo jedno z was potrzebuje przewidywalności, a drugie żyje po to, żeby spontanicznie rezerwować loty last minute. I nagle zamiast romantycznych wieczorów są awarie systemu, bo dwie zupełnie różne filozofie życia próbują współistnieć w jednej kuchni.

Nie chodzi o to, żeby mieć takie same wartości. Chodzi o to, żeby wiedzieć, co dla nas naprawdę ważne – i żeby umieć o tym mówić. A to bywa trudniejsze niż wyznanie miłości. Bo „kocham cię” mówi się łatwo, ale „czuję się zlekceważony, kiedy ignorujesz moją potrzebę spokoju” – już niekoniecznie brzmi jak tekst z komedii romantycznej. A szkoda.

Wartości to taki cichy silnik, który napędza nasze wybory, reakcje i potrzeby. Jeśli się z kimś różnimy w smaku muzycznym, to luz. Ale jeśli jedno z nas uważa, że szczerość to świętość, a drugie, że czasem lepiej przemilczeć, żeby nie robić dramy – no to już nie są gusta. To są światopoglądy.

I teraz pytanie: skąd mamy wiedzieć, o co naprawdę nam chodzi, kiedy się wkurzamy o skarpetki? Albo kiedy jesteśmy „nie w nastroju”, chociaż wszystko niby gra? Ano stąd, że warto od czasu do czasu zajrzeć pod maskę. Zamiast analizować partnera, może warto na chwilę… przeskanować siebie?

I tu z pomocą przychodzi coś zaskakująco prostego i jednocześnie cholernie głębokiego – nastrojomierz.pl. To nie żaden quiz w stylu „jakim jesteś typem sosu”, tylko technologia, która działa subtelnie, niemal jak rozmowa z kimś, kto naprawdę słucha. Jeden, krótki pomiar – i nagle masz dostęp do zakamarków siebie, o których może nawet nie miałeś pojęcia.

Bez ocen. Bez etykiet. Z czułością.

A kiedy już coś się w tobie poruszy i poczujesz, że dobrze byłoby się temu przyjrzeć – możesz umówić się na spotkanie z coachem. Nie po to, żeby coś naprawić. Tylko żeby się zatrzymać i lepiej siebie usłyszeć. Bo czasem to nie świat się wali – tylko twoje wartości próbują ci coś powiedzieć. Napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl

Warto je usłyszeć, zanim zaczną krzyczeć przez skarpetę.

Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl

Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!

Udostępnij znajomym: