Blog - Gdy znikają granice – o ekstazie jedności

„Jedność nie krzyczy. Ona jest jak szept duszy, który mówi: już jesteś w domu.”
Zatrzymaj się na moment. Tak, właśnie teraz. Nie sprawdzaj telefonu, nie przeskakuj do kolejnego okna, nie udawaj, że nie masz czasu na coś, co może poruszyć Twoje serce. Ten felieton jest o Tobie. O Tobie jako kobiecie. O Tobie jako mężczyźnie. O tym, za czym tęsknisz, choć może nie potrafisz tego nazwać. O jedności — tej najczystszej, najpiękniejszej, najodważniejszej formie miłości.
Jedność – rozkosz, ekstaza, spełnienie
Czy zdarzyło Ci się kiedyś poczuć tak głębokie połączenie z kimś, że zapomniałaś, gdzie kończy się Twoje ciało, a zaczyna jego oddech? Że patrząc mu w oczy — milcząc — mówiłaś wszystko? Czy był kiedyś moment, gdy jego ręka na Twojej szyi była nie tylko czułością, ale też schronieniem? Czy czułeś kiedyś, jak kobieta rozumie Cię bez słów, jakby jej dusza znała Twoje sekrety, zanim sam je wypowiedziałeś?
To właśnie jest jedność. Stan, który nie ma definicji, ale który zna ciało, serce i dusza. To nie związek. To nie umowa społeczna. To spotkanie — głębokie, bezbronne, prawdziwe.
Jedność nie jest łatwa. Wymaga odwagi, by zrzucić zbroję. A my, mężczyźni i kobiety, tak często chowamy się za nią. On – za siłą, pewnością, kontrolą. Ona – za perfekcją, uśmiechem, samowystarczalnością. A przecież pragniemy tego samego: by ktoś nas zobaczył naprawdę. Bez masek. Bez udawania.
Czy możliwe jest, by kobieta i mężczyzna, zamiast rywalizować, wzajemnie się rozpoznali? Czy może on przestać się bać swojej wrażliwości, a ona – swojej mocy? Czy potrafimy dotknąć się nawzajem bez lęku, że zostaniemy odrzuceni?
Jedność to nie jest zlanie się w jedno ciało. To współistnienie dwóch światów, które tańczą wokół siebie, nie niszcząc granic, lecz czyniąc je świętymi. To rozmowa bez słów. Dotyk bez pożądania. Cisza, która koi. Obecność, która leczy.
A może właśnie dlatego tęsknimy. Bo ta jedność — czy to z drugim człowiekiem, czy z samym sobą, czy z życiem — to nasze duchowe dziedzictwo. I choć technologia, tempo i pozory wmawiają nam, że nie mamy czasu na głębię, dusza wie swoje. I czeka.
Czy potrafimy kochać tak, by nie chciało się uciekać? Czy umiemy być razem nie tylko w chwilach namiętności, ale i w ciszy po burzy, w nudzie codzienności, w patrzeniu na siebie z całą prawdą?
Jedność to nie jest zniknięcie różnic. To akceptacja ich z czułością. To świadomość, że kobieta nie musi być mniej, by on był więcej. Że on nie musi być twardy, by ona czuła się bezpieczna.
To ekstaza — nie krzykliwa, ale cicha jak modlitwa. To rozkosz bycia „z”, a nie „przeciw”.
I może właśnie dziś, zamiast kolejnej analizy, kolejnej strategii na relację, warto zapytać:
Gdzie jestem? Czy jestem blisko? Czy naprawdę dotykam — czy tylko ocieram się o życie, o miłość, o drugiego człowieka?
I nie trzeba znać odpowiedzi. Wystarczy... poczuć.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: