Blog - Weekend – mity i legendy nowoczesności

Słyszeliście kiedyś o tym mitycznym stanie zwanym „weekendem”? Ludzie opowiadają o nim od wieków. Mówią, że to czas odpoczynku, relaksu, a nawet – uwaga – zabawy. Cóż, ja osobiście mam pewne wątpliwości. Dlaczego? Pozwólcie, że wyjaśnię.
Poniedziałek – wszystko zaczyna się od nadziei
Wszystko zaczyna się w poniedziałek rano. Budzimy się z resztkami energii, którą mieliśmy jeszcze w niedzielę, i powtarzamy sobie: „Jeszcze tylko pięć dni do weekendu!”. To zdanie ma w sobie tyle nadziei, co postanowienie noworoczne. Czy wierzymy, że naprawdę dotrwamy? Oczywiście! Jesteśmy pełni entuzjazmu i wypijamy trzeci kubek kawy, żeby nie zasnąć na spotkaniu.
Środa – szczyt złudzeń
Kiedy w końcu docieramy do środy, czujemy się jak alpinista na szczycie góry. Patrzymy w dół na poniedziałek i wtorek – „Uff, to już za mną!” – i spoglądamy na horyzont, gdzie czeka upragniony weekend. Problem w tym, że widzimy go przez mgłę e-maili, raportów i list zakupów, które trzeba zrobić, bo lodówka zaczyna przypominać pustynię Gobi.
Piątek – dzień fałszywej wolności
Piątek wieczór. Jesteśmy najszczęśliwsi na świecie. Weekend jest tak blisko, że niemal można go dotknąć! Z tej okazji postanawiamy świętować. „To idealny moment na pizzę i Netflix!” – mówimy sobie, a potem budzimy się w sobotę rano z uczuciem, że nieco przesadziliśmy z lodami o północy.
Sobota – dzień wielkich planów
Sobota to dzień, kiedy mamy zrobić wszystko. Umyć okna, ugotować obiad na trzy dni, spotkać się z przyjaciółmi, nadrobić zaległości w serialach i przeczytać książkę, którą kupiliśmy dwa lata temu, „bo była na promocji”. Oczywiście, kończy się na tym, że pół dnia spędzamy w piżamie, przeglądając memy na telefonie. Ale hej, przecież odpoczynek też jest ważny, prawda?
Niedziela – dzień egzystencjalnych pytań
A potem przychodzi niedziela. O, niedzielo, ty okrutna żartownisiu! Niby masz być spokojna, ale przecież czujesz oddech poniedziałku na karku. To dzień, w którym staramy się zrealizować plany z soboty, choć w głębi duszy wiemy, że się nie uda. Zamiast tego snujemy się po domu w trybie zombie, przerażeni, że znów nie sprawdziliśmy skrzynki mailowej.
Weekend – chwila prawdy
I tak właśnie wygląda weekend. Nie jest to raj na ziemi, który obiecują reklamy tropikalnych wycieczek. To raczej misja przetrwania z elementami chaosu. Ale czy mimo wszystko warto? Oczywiście! Bo choć weekend jest krótszy niż powinien, zawsze daje nam przynajmniej kilka chwil, by się pośmiać, zrelaksować i zjeść coś absurdalnie kalorycznego.
Więc czekajmy na weekend dalej, moi drodzy. Bo nawet jeśli jest to tylko pięknie opakowana iluzja, to i tak czekanie na niego jest lepsze niż poniedziałek.
Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: