Blog - Marketing na autorytetach: Jak świat kursów online tworzy iluzję ekspertów i manipuluje nastrojami

kursy

Czy zdarzyło Ci się kiedyś przeglądać ofertę kursu online i poczuć niepokój, gdy jego twórca zasypywał Cię listą autorytetów, u których się uczył, oraz certyfikatów, które zdobył? Zamiast poczuć pewność, mogłeś doświadczyć uczucia, że coś tu nie gra. Współczesny świat kursów online zdominowany jest przez zjawisko, które coraz bardziej przypomina sieć wzajemnej adoracji, w której twórcy wzajemnie potwierdzają swoje kompetencje, tworząc tym samym swoistą iluzję eksperckiej doskonałości. Ale czy to faktycznie jest wartość? Czy tylko gra na emocjach i manipulacja nastrojami klientów?

W marketingu kursów online niezwykle często używa się tzw. argumentu autorytetu. Twórcy podkreślają, u kogo się uczyli, jakie prestiżowe szkoły skończyli, w jakich programach uczestniczyli. Zamiast jednak budować prawdziwe poczucie wartości merytorycznej, te elementy często wykorzystuje się do wywołania emocji – głównie poczucia braku i strachu przed przegapieniem okazji. Słyszysz, że ten twórca uczył się u "najlepszych", więc jeśli Ty z tego nie skorzystasz, możesz coś stracić. Twórcy kursów grają na naszych nastrojach, przekonując, że skoro oni przeszli drogę „najlepszych”, to Ty też musisz podążyć ich śladami, jeśli chcesz odnieść sukces.

To uczucie może wywołać pewną presję – bo jak nie zaufać komuś, kto twierdzi, że był uczniem guru w danej branży? I tu pojawia się emocjonalna manipulacja – marketing, który w pierwszej kolejności celuje w nasze poczucie niepewności. To, co wygląda na logiczny dowód na eksperckość, może w rzeczywistości być sprytnym narzędziem manipulowania naszymi emocjami, w tym lękiem przed niewiedzą czy przegapieniem "tajemnicy" sukcesu.

Co jednak najbardziej wpływa na nasze nastroje, to mechanizm, który można nazwać "siecią wzajemnej adoracji". To zjawisko, w którym twórcy kursów nawzajem się wspierają i promują swoje produkty, tworząc zamknięty krąg rekomendacji. Jest to podobne do emocjonalnej bańki – wchodzisz do świata, w którym autorytety nieustannie podkreślają swoją wyższość i współpracują ze sobą w sposób, który może sprawić, że poczujesz się wykluczony, jeśli nie dołączysz do tej „elity”.

To wzmacnia nasze pragnienie przynależności. Kiedy widzimy, że autorytety wzajemnie się promują, mamy tendencję do myślenia, że skoro oni są w tej sieci, to muszą coś wiedzieć, czego my nie wiemy. Nagle kurs, który wydawał się zwykłym programem szkoleniowym, staje się biletem do „lepszego” świata, a nasz strach przed byciem outsiderem staje się motorem napędzającym decyzję o zakupie.

Nastroje a rzeczywista wartość – jak nie dać się zmanipulować?

Oczywiście, nie każdy kurs oparty na rekomendacjach autorytetów jest pozbawiony wartości. Problemem jest jednak to, że w erze marketingu emocjonalnego coraz trudniej oddzielić autentyczną wartość od sztucznie napompowanych nastrojów. Jak więc nie dać się zmanipulować i podejmować świadome decyzje?

  1. Świadoma analiza emocji: Zanim zdecydujesz się na zakup kursu, zastanów się, jakie emocje wzbudza w Tobie jego reklama. Czy czujesz presję, lęk przed przegapieniem okazji, czy może wręcz przeciwnie – inspirację i chęć rozwoju? To, jak reagujesz emocjonalnie, może być pierwszą wskazówką, czy kurs sprzedaje wartość merytoryczną, czy gra na Twoich uczuciach.

  2. Sprawdź prawdziwe opinie: Opinie kursantów są cennym źródłem informacji, ale kluczowe jest, aby szukać recenzji, które koncentrują się na realnych rezultatach, a nie tylko na emocjonalnych odczuciach po ukończeniu kursu. Czy uczestnicy rzeczywiście zdobyli praktyczną wiedzę, którą mogą wykorzystać? Czy kurs pomógł im rozwiązać konkretne problemy?

  3. Unikaj presji: Twórcy kursów często stosują tzw. FOMO (Fear of Missing Out), czyli strach przed przegapieniem okazji, aby nakłonić Cię do szybkiej decyzji. Zastanów się, czy kupujesz kurs, bo faktycznie jest dla Ciebie wartościowy, czy robisz to z lęku, że coś Cię ominie?

  4. Zadaj pytania o treść, nie o autorytet: Zamiast skupiać się na tym, kim jest twórca kursu i u kogo się uczył, skoncentruj się na tym, co rzeczywiście oferuje program. Zadaj sobie pytanie: Czy ten kurs odpowiada na moje konkretne potrzeby? Jakie umiejętności zdobędę?

Czy w ten sposób prowadzacy nie tworzą bytów, którzy ich chronią. Czy to nie jest współczesne placebo podniesienia nastroju, a jeśli podnosi się nastrój, to dlaczego nie?
 

To interesujące pytanie dotyka sedna problemu – czy twórcy kursów online nie tworzą zamkniętych kręgów, swoistych "bytów", które wzajemnie się chronią i wzmacniają, niczym osłona przed krytyką. Czy to, co oferują, nie jest swego rodzaju placebo – emocjonalnym podniesieniem nastroju, które daje chwilową ulgę, ale niekoniecznie realną wartość?

Tworzenie „bytów” ochronnych – jak to działa?

Współcześni twórcy kursów, szczególnie ci działający w przestrzeni online, często budują coś, co można nazwać „ekosystemem wzajemnej ochrony”. Opiera się to na sieci wzajemnych rekomendacji, w której autorytety chronią się nawzajem. Prowadzący kursy mogą np. współpracować z innymi twórcami i tworzyć partnerstwa, w których jeden promuje drugiego, udzielając wzajemnych rekomendacji. W efekcie powstaje struktura, w której krytyka staje się trudniejsza do przebicia. Dzięki wzajemnemu wspieraniu się, tworzą swoistą bańkę bezpieczeństwa – zarówno dla siebie, jak i dla uczestników, którzy czują, że są częścią prestiżowej „elity”.

To może przypominać tworzenie „bytów”, które zamiast przynosić merytoryczną wartość, stają się przede wszystkim ochroną wizerunku. W takim układzie osoby wchodzące do tej sieci wzajemnej adoracji mają poczucie, że dołączyły do czegoś wyjątkowego, co sprawia, że wszelka krytyka zewnętrzna może być odbierana jako atak na ich poczucie przynależności.

Placebo nastrojów – czy to naprawdę szkodzi?

To prowadzi do drugiego pytania: czy to, co oferują twórcy kursów online, jest placebo – narzędziem podnoszenia nastroju, które daje chwilową ulgę bez trwałych efektów? I jeśli tak, to czy to faktycznie złe?

Wielu uczestników kursów może doświadczać natychmiastowego poprawienia nastroju dzięki uczuciu przynależności do czegoś większego, możliwości kontaktu z „autorytetami” czy choćby poprzez zdobycie certyfikatu, który – nawet jeśli nie przynosi realnych kompetencji – daje im poczucie osiągnięcia. To działa jak placebo: niekoniecznie zmienia rzeczywistość, ale wywołuje pozytywne emocje. Poczucie sukcesu i przynależności to silne czynniki, które mogą wpłynąć na podniesienie samooceny i motywacji do działania.

Jeśli spojrzeć na to z perspektywy psychologicznej, nie zawsze jest to złe. Placebo emocjonalne może czasem być pożądane, jeśli rzeczywiście prowadzi do poprawy samopoczucia, motywacji i działania. Jeżeli uczestnicy kursów po zakończeniu szkolenia czują się bardziej pewni siebie, bardziej zdeterminowani do osiągania celów, to nawet jeśli sama wartość merytoryczna kursu była przeciętna, efekty emocjonalne mogą mieć dla nich realne korzyści.

Dlaczego jednak warto być ostrożnym?

Podniesienie nastroju dzięki iluzji sukcesu może działać tylko na krótką metę. Jeżeli po ukończeniu kursu uczestnicy nie będą w stanie przełożyć zdobytej wiedzy na realne umiejętności lub osiągnięcia, początkowe euforyczne uczucie szybko się ulotni, pozostawiając miejsce na frustrację. Długofalowo może to prowadzić do rozczarowania i poczucia, że padło się ofiarą manipulacji.

Prawdziwy problem pojawia się, gdy kursy online oferują wyłącznie emocjonalne placebo, bez żadnej merytorycznej wartości. W takim przypadku podniesienie nastroju jest krótkotrwałe i może prowadzić do iluzorycznego poczucia rozwoju, podczas gdy realna wiedza i umiejętności pozostają na tym samym poziomie.

Placebo a rzeczywista wartość – balans jest kluczem

Jeśli kursy online potrafią łączyć podniesienie nastroju z realną wartością merytoryczną, wtedy mogą przynosić rzeczywiste korzyści. Kluczowe jest, aby uczestnicy nie tylko czuli się lepiej emocjonalnie po ukończeniu kursu, ale także mieli narzędzia, które mogą wykorzystać w praktyce. Placebo nastrojowe może być przydatne, o ile nie przesłania rzeczywistych braków w wiedzy lub umiejętnościach.

Dlatego, zamiast odrzucać te kursy z powodu ich marketingu opartego na autorytetach, warto podejść do nich z dystansem i świadomością. Jeśli faktycznie poprawiają samopoczucie i motywują do działania, to już jest pewna wartość. Kluczowe jest jednak, aby uczestnicy wiedzieli, że samo podniesienie nastroju nie zastąpi rzetelnej wiedzy i praktyki.

Podsumowanie: Czy placebo emocjonalne może być wartością?

Twórcy kursów online często tworzą „byty” wzajemnej ochrony i adoracji, które mogą wydawać się manipulacyjnym mechanizmem. Jednak nawet jeśli te kursy działają jak placebo, podnosząc nastroje i dając iluzję sukcesu, to w niektórych przypadkach mogą przynosić pewne pozytywne efekty emocjonalne. Ważne jednak, aby nie polegać wyłącznie na krótkotrwałym podniesieniu nastroju, lecz dążyć do równowagi między emocjonalnym wsparciem a rzeczywistą, praktyczną wartością.

Placebo może być pomocne, ale tylko wtedy, gdy jest świadomie stosowane i nie zastępuje realnych działań prowadzących do długoterminowych rezultatów.

Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl

Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl

Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!

Udostępnij znajomym: