Blog - Goniąc za wszystkim, czyli jak znaleźć siebie w świecie absurdów!

ie (Reklama na Facebooka) (96)

Wstaję rano, kawa, szybki prysznic i plan na dzień: zdobyć to, czego mi brak. Brzmi znajomo? Gdzieś między śniadaniem a korkiem w drodze do pracy zaczynam myśleć o tej nowej rzeczy, która na pewno zmieni moje życie. Telefon lepszy o pół megapiksela, torebka, która krzyczy „luksus”, albo zegarek, który zamiast godziny pokazuje status społeczny. A potem? Potem tylko więcej. Więcej wszystkiego.

To, że gonię, nie jest dziwne. W końcu wszyscy gonią. Pytanie brzmi: dokąd? Sąsiedzi gonią za nowym autem, które wyprowadzą z garażu dwa razy w miesiącu. Kolega z pracy goni za kolejnym awansem, żeby mieć większe biurko i bardziej ergonomiczne krzesło. A ja? Ja gonię za czasem, którego nigdy nie mam, i wolnością, którą podobno kupię, jak tylko zrealizuję pięciopunktowy plan sukcesu.

Syndrom „braku” w wersji absurdalnej

Zastanówmy się przez chwilę, czy przypadkiem to, czego nam „brakuje”, nie jest zwykłym mirażem. Kiedyś myślałem, że potrzebuję nowego auta, bo stare nie miało Bluetootha. Kupiłem. Teraz mam Bluetooth, ale nie mam czasu słuchać muzyki, bo w aucie robię telekonferencje. Przyjaciel chciał większe mieszkanie. Kupił. Tylko że większe mieszkanie wymaga większej ilości sprzątania, a on nienawidzi sprzątać. I gdzie w tym wszystkim ta magia, która miała się wydarzyć?

Wielkie polowanie na szczęście

Wyobraźmy sobie scenę: my, ludzie, ubrani jak łowcy przygód, z dżungli kapitalizmu próbujemy upolować szczęście. Mamy mapę, GPS i listę zakupów w jednej ręce, a w drugiej telefon z dostępem do Instagrama, bo przecież musimy dokumentować postępy. Szczęście czai się za każdym rogiem, ale zawsze o krok dalej. Zaskakujące, jak bardzo przypomina kota – im bardziej gonisz, tym szybciej ucieka.

Co, gdyby...

A co, gdybyśmy na chwilę przestali? Nie mówię, żeby rzucać wszystko i uciekać w Bieszczady (choć to zawsze kusząca opcja). Mówię o drobiazgach. Co, gdybyśmy spojrzeli na ten ulubiony kubek, w którym pijemy kawę codziennie rano, i poczuli wdzięczność za to, że jest? Co, gdybyśmy uśmiechnęli się do sąsiada, zamiast zazdrościć mu nowego auta?

Małe chwile, wielkie odkrycia

Nie chodzi o to, żeby przestać chcieć więcej. Chodzi o to, żeby nie zapomnieć, co już mamy. Może zamiast gonić za wszystkim, warto czasem stanąć, popatrzeć na to, co jest wokół, i zobaczyć, że to wcale nie jest takie złe?

Bo prawdziwy absurd tkwi w tym, że gdy w końcu zdobędziemy to, czego tak bardzo chcieliśmy, odkrywamy, że nie tego nam brakowało. Za szczęściem się nie goni. Szczęście się buduje. Powoli, cierpliwie, z tego, co już mamy.

Więc następnym razem, gdy poczujesz, że musisz coś mieć, żeby być szczęśliwym, zapytaj siebie: czy to na pewno prawda, czy tylko kolejny miraż? A potem zrób sobie kawę, usiądź z ulubioną książką i odkryj, że świat, który próbujesz dogonić, już na Ciebie czeka – tu i teraz.

 

Laboratorium Nastroju - nastrojomierz.pl

Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@nastrojomierz.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!

Udostępnij znajomym:

Dołącz do nas